A mię się udało kupić wino pijalne – jak najbardziej – w moim mieście(fuj!). Słownie: jedną butelkę białego Bordeaux z apelacją tegoż regionu. Kosztowało 30zł co przekłada się na 24 zł w dużym mieście. Mineralne, o doskonałej kwasowości bez najmniejszego śladu miodu,melonu czy gruszki. Same aromatyczne cytrusy.
Pasowało idealnie do halibuta z kremowo brokułowym sosie (podlanym tym samym winem) ze świeżym makaronem z Włoch. Wina w sklepie już nie ma mówią, że wykupione, a oni i tak wódką handlują. A kupiłbym skrzynkę…