…można kupić w sklapach ALMA w wyjątkowej cenie nie do pobicia 13,99 zł. Butelka ma pojemność 750ml (dużo octu). W dodatku jest to ocet z apelacji hiszpańskiej DOP Valdepenas. Doskonały do sałatek i mięs. Nie polecam do picia.
ocena: 0 kieliszków
A góry nade mną jak niebo
A niebo nade mną jak góry
A wino kwaśne jak ocet
SKLEPOWI VINIFERA.PL – za rozsyłanie e-mailowego listu reklamowego (spam, bo nie zapisywałem się) z następującą reklamą:
Naprawdę myślą, że jesteśmy debilami?
Takiego syfa się napiłem (wyplułem, wyplułem – bez połyków), że mózg staje. Na butelce stoi jak byk w 4 językach, że piwo ze smakiem tequili. Myślę gorąco, człowiek się poci – po co nalewać kieliszek tequili i popijać piwem skoro można zamienić dwie czynności jednym podniesieniem do ust. Sprzwdziłem na internetach – wyszło, że robią Francuzi.
Kupiłem.
Napiłem łyka. Wyplułem.
Słodkie, o smaku nie tequili, bardziej słodzonej harbaty na dworcu w Koziej Wólce w mrokach PRLu. Paczę ci ja na tylnią stronę butelki, składam litery powoli jak pani w szkole uczyła – żeby się nie pomylić, a tam, że to wytwór Arcybrowaru w Żywcu na licencji Berlieta chyba i:
Definitywnie tylko dla DESPERADOS.
Kupiłem se piwo w bączku, ciemne bo lubię, 6% prądu.
Nalewam, kosztuję, a to słodkie jak herbata u proboszcza na plebaniji. Wynika z tego lekcja dla każdego piwosza, że rycerz na etykietce może być panienką przebraną za rycerza co tylko piwo z soczkiem pija bo bez soczku to łone takie gorzkie i niedobre.
I żeby drążyć dalej – kto to produkuje i gdzie?
Dla pani koszyczek wypatrzyłem kolejną Łomżę u nas na głębokim południu, tym razem z zieloną etykietką. Nie odważyłem się na spróbowanie, ani opatrzenie więc proszę napisać jak się pani przypadkiem natknie.
Zostałem za to poczęstowany dumnym wyrobem Carlsberg Polska Spółka Jakaśtam – o nazwie jakże dumnej Kasztelan Niepasteryzowane Tradycyjny Świeży Smak – na szczęście na etykietce z przodu butelki nie umieszczono słowa „piwo” bo mimo 5,7% prądu woda mineralna smaczniejsza i poniewierająca…
Dzisiaj więc z niewiedzy oraz obrzydzenia przyznajemy 0 kieliszków.
PS. Pianka podobna do Wyborowej Łomży.
Toksyczna Trójca. Od lewej Grecja, Santorini 2007. Kupiliśmy z sentymentu po pobycie na tej wyspie, gdzie wina wypite w winnicy wytworne były. Podobno parę butelek kupionych w Selgrosie zostało już otwartych w moim domu i podobno nie były złe, ale ja o tym nic nie wiem. Ta kupiona przeze mnie okazała się być skażona korkiem. Reklamacja, jak w innych przypadkach, okazała się być niesatysfakcjonująca – wymiana na nową butelekę zamiast zwrotu gotówki. Niestety. Już bez korka, ale nadal dupa.
W środku Chile (22zł) przytula Hiszpanię (27zł). Dwie sieroty, nawet do marynaty się nie nadają. Jedno za kwaśne, a drugie nie wiadomo co.
Trochę na własne życzenie ostatnio nie było nic dobrego do picia. Szybko zrelacjonuję bez rozwodzenia się, bo i czasu i miejsca szkoda. Zacznę od francuskiego Hob Nob Chardonnay 2006 producenta Hob Nob Cellars. Kupiłam dla tak zwanych jaj, bo nazwa jest dla mnie sentymentalna, więc nawet tych 39,99zł nie było mi szkoda. Tuż po otwarciu butelki smak był tak waniliowy, że aż strach było pić. Zakorkowane wstawiłam do lodówki i tam stało przez parę dni. Otworzyłam dzisiaj rano, by uwiecznić i z ciekawości jeszcze raz spróbowałam. Wanilia już się trochę, ale tylko trochę, ulotniła…