Ostatnio brazylijskie piwo (wiadomo) niedługo kolejną whisky (bo przecenili).
Instagram.com/ Romek_Samolot
Ostatnio brazylijskie piwo (wiadomo) niedługo kolejną whisky (bo przecenili).
Instagram.com/ Romek_Samolot
Tańcząc z Druidami przy ogniskach pijemy nieoficjalne piwo wigilii wszystkich duchów. Jeśli będziemy kontynuować picie pewnie zostaniemy poganami. Wszystko w rękach bogow piwa.
Rubiowo-czerwone Ale* ze słabo wyczuwalną goryczką i aromatem chmielu; bardziej owocowe o smaku wytrawnych skórek owocowych. Mimo 5,2% prądu wchodzi gładko i wypełnia usta pięknie jak język ukochane kobiety. Jednym słowem przyzwoite piwo, za przyzwoitą cenę, w przyzwoite święto hucznej zabawy.
*) Jako miłośnik anglosaskiego piwa (UK + USA) warzonego metodą górnej fermentacji, nie jestem obiektywny – wypiję wszystko podpisane: ale, bitter, stout (z wyjątkiem polskich podróbek).
Wpis oryginalnie był zamieszczony 8 lat temu na blogu „Kaszanka na nerwicę” ale skoro jesteśmy po uszy w angielskim piwie dlaczego go nie przypomnieć?
„Przepijmy to jeszcze raz”
W pobliskim sklepie z winami, za stołami zastawionymi butelkami rozsiedli się dystrybutorzy piwa. Sklep ma przepastną chłodnię z niezliczonymi gatunkami piwa – dodatek do przepastnej piwnicy pełnej win.
Przesuwałem się więc powoli w głąb sklepu „degustując” piwa irlandzkie (4), rosyjskie (1 ale w 4 rodzajach), belgijskie (1), amerykanskie (3) oraz angielski gazowany jabłecznik (cider) o mocy 5%.
Horyzont przestał być prostą linią na pograniczu wzroku, a świat rozświetlać poczęła zdecydowanie różowa poświata; nie uwierzyłem więc swoim oczom gdy na ostatnim stole zobaczyłem:– Ktoś ty? – krzyknąłem do postaci stojącej za stołem.
– Jam twój król! – odkrzyknęła postać.
Zastanowiłem się:
– Niemożliwe, ja na ciebie nie głosowałem.
Po hauście piwa oddaliłem się w rytmie kopyt wystukiwanym przez połówki kokosu.Hej, to już 38 lat !
Ciemno bursztynowe angielskie ale* z Black Sheep Brewery, gorzkawe z mocnym posmakiem chmielu. Dla wielbicieli angielskiego piwa. Półlitrowa butelka, zawartość alkoholu 4.7%*. Mmmmmmmmm…
*) Jako miłośnik anglosaskiego piwa (UK + USA) warzonego metodą górnej fermentacji, nie jestem obiektywny – wypiję wszystko podpisane: ale, bitter, stout (z wyjątkiem polskich podróbek).
Ino ni ma czasu o tem pisać. Przełykanie zajmuje za dużo czasu.
Jako miłośnik anglosaskiego piwa (UK + USA) warzonego metodą górnej fermentacji, nie jestem obiektywny – wypiję wszystko podpisane: ale, bitter, stout (z wyjątkiem polskich podróbek).
…z całą odpowiedzialnością panie śledczy, że nawet Guinness jest tu lepszy. Jakby bardziej gorzki i pełny w ustach; gęściejszy. Jest robiony tylko na UK i przpomina ten z beczki i w pubie tutejszym i amerykańskim. Odkąd Grupa Żywiec zaczęła sprowadzać to piwo do Polski przestaliśmy je kupować. Zrobiło się niesmaczne i nie warte pieniędzy. Jednym słowem przestało nam smakować.
A wiemy wszyscy przecież, że jako miłośnik anglosaskiego piwa (UK + USA) warzonego metodą górnej fermentacji, nie jestem obiektywny – wypiję wszystko podpisane: ale, bitter, stout (z wyjątkiem polskich podróbek).
Prawda jaki strasznie francuski dziwnosłowny tytuł? Strach i zgroza. Ale wino w porządku – nie, że cudo skomplikowane ale przyzwoita butelka Burgunda pełna satysfakcji. Znawcy pewnie oscylowaliby wokół 85 może 86 punktów. Mnie smakowało dzięki ostrej kwasowości cudownie komponującej się z tłustą rybą.
Chardonnay koloru dojrzałej skórki cytryny, o dobrej kwasowości. Wyraźne, z nutą kwiatową – można doszukać się owoców ale bardziej w wyobraźni, raczej posmak miodu na podniebiebiu. Pełne w ustach i wbrew pozorom nie proste wino. 13,5% prądu.
Mimo, że na granicy pijalności (w końcu 5 letnie) bardzo smakowało nam do świeżo złowionej smażonej makreli z Kornwalii, smażonymi ziemniakami z fenkułem, czosnkiem i wiosennymi szparagami z Tajlandii.
Z małego lokalnego browaru oddalonego od nas z 10 mil. Piwo z beczki jest zupełnie inne niż butelkowane przedstawiane wcześniej – niegazowane, bardziej aromatyczne, o innej zawartości alkoholu i smaku.
Złote ale (jak to w Polsce niektórzy piszą ejli – co musi prowadzić do niemożliwości zamówienia piwa na Wyspach, patrz również Pat Meteny i wiele innych przykładów). Słody Maris Otter, Crystal i przeniczny, chmiel – mieszanka angielskich rodzajów (nie podanych). Piwo cytrusowe, pełne w ustach, aromatyczne z pozostającą miłą goryczką. Żeby sparodiować innych – piana z bąbelkami o przekątnej 2mm, utrzymująca się dlużej niż 4,7 sekundy, nieobfita bo one nie umiejom piwa nalewać. W sumie fajne – parafrazując – piwo sesyjne (jak się robi sesję picia piwa to piwo Potholer nadaje się do sesjowania aż zamkną pub).
*******************
Uwaga! Jako miłośnik anglosaskiego piwa (UK + USA) warzonego metodą górnej fermentacji, nie jestem obiektywny – wypiję wszystko podpisane: ale, bitter, stout z wyjątkiem polskich podróbek.
Jako, że pijemy ostatnio więcej piwa niż dawniej wina to i kupujemy tańsze. Tańsze wcale nie znaczy złe. Doskonałe jako popitka do codziennego jedzenia i wypełniacz wieczorów nad kolejną rybą czy sałatą z mięsem.
Tym razem 100% chardonnay z malutkiej wioski Aze z północno zachodniej części apelacji Macon w Burgundii. Wino nie widziało dębu więc nie jest ani kwiatowe, ani słodkawe, doskonale wytrawne, mineralne co w sumie wzmacnia aromat i smak cytrusów czy (niekoniecznie jabłek). Brak melona co uważam za zaletę. Dobre do wędlin, sałat, drobiu, 13% prądu, od jednego z większych handlarzy burgundzkich. W dodatku tanie.
My popiliśmy Ploughman’s lunch.