Ostatnio brazylijskie piwo (wiadomo) niedługo kolejną whisky (bo przecenili).
Instagram.com/ Romek_Samolot
Ostatnio brazylijskie piwo (wiadomo) niedługo kolejną whisky (bo przecenili).
Instagram.com/ Romek_Samolot
Wiem, że nie pora, bo jeszcze nie październik, ale wiedziony niezaspokojoną tęsknotą za obrazami literackimi, inspirowany „Lalką” oraz „Widmami w mieście Breslau” sięgnąłem w markiecie po marcowe z Browaru Fortuna i…spożyte w ogrodzie na studni mojej całkiem miło mnie zaskoczyło.
Pijałem kiedyś inne marcowe i waliły kryptą, to jest intensywnie aromatyczne, świeże, słodowo-chmielowe może nieco bardziej słodkawe niż goryczkowe, ale przy tym nie mdłe. Dobrze zgrało się z sierpniowym oświetleniem, co przywodzi na myśl kolejne dalekie skojarzenie literackie…może pan Romek będzie wiedział, bo o amerykańską klasykę tu chodzi, choć autor preferował przez całe życie bardziej „wściekłe” trunki.
Prąd 6% powoduje przyjemne rozluźnienie mięśni gładkich, co niniejszym wszystkim polecam.
Gdzie wiecznie wiosna trwa.
Wypij żółte puszki,
Żółte puszki zmiażdż.
Nadal w puszkach z grzechotką, nadal azotowane z kremową głową, nadal jasny Guinness ale już nie z Manchesteru, a z Luton i wykupione przez belgijski koncern InBev. Cóż powoli piwa odchodzą do światowej dystrybucji w postaci masowego produktu.
Czasem piję Boddington Bitter bo jako miłośnik anglosaskiego piwa (UK + USA) warzonego metodą górnej fermentacji, nie jestem obiektywny – wypiję wszystko podpisane: ale, bitter, stout.
Pamiętam, pamiętam jak to w latach dziewięćdziesiątych piło się u nas w domu praktycznie jeden rodzaj piwa – Heinekena. Importowany z Holandii za ocean był jednym z nielicznych europejskich piw butelkowych dostępnych w każdym supermarkecie, sklepie nocnym, barze i naszej lodówce. Piwo było niezłe. Pojawiło się również w Polsce, drogie jak wszystko – cuś koło 6 zł za butelkę w czasie gdy królował Lech (jeszcze pijalny) i EB okropne jak zawsze. Nagle cena Heinekena spadła o połowę.
-Rzecz w Polsce niespotykana – powiedziała Pani do Pana. Okazało się, że piwo jest z Żywca, śmierdzące, wodniste, ohydne. Zaprzestaliśmy spożywania tej marki po powrocie do kraju-raju, do momentu aż pokazały się 5 litrowe beczki po 52zł prosto z Amsterdamu, ale człowiek nie ma ciągłej chcicy na jeden rodzaj euro-lagera, więc i puszki kupowaliśmy rzadko.
Aż tu nagle, moszcząc się za granicą odkryliśmy, że nasze pijackie wspomnienia są importowane w butelkach z Niemiec i smakowo nie ustępują holenderskim, a może nawet je przewyższają będąc mniej słodkie. Hurra! Krzyknęliśmy w pijackim zwidzie, taszcząc skrzynki do bagażnika.
Upał był okrutny, pragnienie powalające, a piwo zimne jak lód.
Czyli nie jak miodowa ulęgałka dla panienek, a zwykłe jasne (golden) ale. Przyjemnie gazowane (średnio) orzeźwiające, lekkie bo 4,2% prądu, aromatyczne w stanach średnich; nie słodkie i niepasteryzowane..
Z browaru z niedalekiego Swindon, organiczne poświadczone unijnym listkiem i certyfikatem „Soil Association” czyli, że ziemia pod uprawy składników odpoczywała minimum 4 lata od nawozow sztucznych. Czyli samo zdrowie!
Wdodatku orzeźwiające.
Uwaga! Jako miłośnik anglosaskiego piwa (UK + USA) warzonego metodą górnej fermentacji, nie jestem obiektywny – wypiję wszystko podpisane: ale, bitter, stout.
*****************************************
I zapraszamy serdecznie do oglądania pięknego kraju nad Wisłą w obiektywie niezrównanego Romana von Flugzeug
Z Somerset oczywiście i jako, że lato – lekkie aromatyczne pełne jasne czyli „Single Malt Ale”. Jasno złote jak lager, zalatujące słodem, vanilią i cytrusami. Gorzkie, wytrawne, po przełknięciu na języku pozostaje przyjemne wspomnienie chmielu i może odrobinę słodyczy. 5% prądu z miejscowego browaru Golden Hill Brewery w Wiveliscombe.
A dlaczego pite ze ŚMIERCIĄ? Bo w czasie antraktu
dzięki Panu Pratchettowi.
Uwaga! Jako miłośnik anglosaskiego piwa (UK + USA) warzonego metodą górnej fermentacji, nie jestem obiektywny – wypiję wszystko podpisane: ale, bitter, stout.
*****************************************
I zapraszamy serdecznie do oglądania pięknego kraju nad Wisłą w obiektywie niezrównanego Romana von Flugzeug
ale tak nas to zajmuje, że nie mamy czasu o tem pisać. Łazimy po pubach bez komputera.
W szklance wbrew napisowi lekkie lokalne ale – zwane Golden Armor. Orzeźwiające i aromatyczne. Popiliśmy rybkę, bo rybka lub pływać.
Uwaga! Jako miłośnik anglosaskiego piwa (UK + USA) warzonego metodą górnej fermentacji, nie jestem obiektywny – wypiję wszystko podpisane: ale, bitter, stout.
Z piwem z Łaźn zapoznaliśmy się już w poprzednim odcinku. Tym razem pełny jasny full z Bath. Kosztujemy lokalne Golden Hare Light Ale z Łaźni produkowane z mieszanki jęczmienia Maris Otter i chmielu Goldings . Golden Hare Ale zawiera jęczmienny i pszeniczny słód.
Piwo jest niesamowicie orzeźwiające,wytrawne, pełne w ustach aromatem piwa z przeszłości. Sądzę , że każdy ohydny euro-lager powinien smakować tak jak to ale. Świat od razu zrobiłby się lepszy. Najsmaczniejsze gdy dobrze schłodzone, a na zewnątrz gorąco. 4,4%prądu, jasno żółte, z przyzwoitą głową (pianką). Jedno z niewielu jasnych piw , które mnie zachwycają (węgierski Dreher z beczki mnie zachwyca mimo, że to piwo korporacji SAB bodajże).
Do piwa ser pleśniowy Yorkshire Blue – miękki rozpływający się w ustach dodający goryczki do smaku.
Uwaga! Jako miłośnik anglosaskiego piwa (UK + USA) warzonego metodą górnej fermentacji, nie jestem obiektywny – wypiję wszystko podpisane: ale, bitter, stout.
Browar z Bostonu ma więcej piw w ofercie, ale nigdy nie lubiłem tego piwa. Nie smakuje jak lager, ma jakiś dziwny chmielowy posmak (Hallertau Mittelfrueh i Tettnang Tettnanger Noble) jakby chciał być ‚ale’ ale mu nie starcza. Czego nie starcza – nie wiem. Zawsze wolałem Rolling Rock z Latrobe, Pensylwania (nim się sprzedali).
Postanowiłem przypomnieć sobie smak (coś pić trzeba – człowiek nie wielbłąd); wypiłem 4,8% prądu, odbija mi się do teraz więc wracam do angielskich piw, a gdy gorąco do lekkich amerykańskich – choćby MGD.
Na osłodę pierwsze truskawki z Somerset i nie ze szklarni, a ziemiste. Doprawdy dziwne mam nawyki. Idziemy kupić więcej, tym razem i bąbelki.