No bo jak inaczej nazwać Cornish Pale Ale – nasze poludniowo-zachodnie. Fajne, bardzo wytrawne – porównując szkalanka przy szkalnce z normalnym ale, Tribute wydaje się wręcz kwaśne. Takie wytrawne! No!
Pięknie smakuje nalane z beczki mimo małej ilości prądu 4,2% do lunchu – z mniej aromatycznym chmielem ( Fuggles, Styrian i Willamette). Cytrusowe w dobrym tego słowa znaczeniu, właściwie grejpfrutowe – jedzeniowe.
A na lunch do piwa pyszności – szynka sucha bez solanki, krucha jak wafelek, kiszone jajko żółte jak słońce o poranku, korniszony jak z Francji (a może z Francji), sałata ze świeżutkimi młodymi zieleninami ( o dziwo nie zgniłymi) polana prostym vinegrette, miejscowy ser cheddar, który nabierał dojrzałości przez lata, ciepła bułeczka (weka), masełko solone – takie jak lubimy od miejscowych krówek (karmionych solą), chutney żeby szynka lepiej smakowała.
Heaven
I’m in heaven
And my heart beats
So that I can hardly speak
And I seem to find
The happiness I seek…
Uwaga! Jako miłośnik anglosaskiego piwa (UK + USA) warzonego metodą górnej fermentacji, nie jestem obiektywny – wypiję wszystko podpisane: ale, bitter, stout.